- Ale słuchaj! Dali Ci dużo czasu, zanim tam pojedziesz - tłumaczyła Ann.
- No ile? Dwie godziny?
- Nie. Masz jeszcze trzy miesiące - powiedział Chris.
- No dużo mi to dało...
- Bardzo dużo. Jeśli twoja psychika się poprawi, nie będziesz musiała tam jechać.
Ta wieść mnie uspokoiła. Ucieszyłam się, ponieważ nie wezmą mnie aż tak szybko. Mam nadzieję, że mój stan się poprawi.
Gdy wracaliśmy do domu, wszyscy się na mnie gapili, jakby widzieli we mnie jakiegoś potwora. Niebo było bardzo pochmurne i zapowiadało się na deszcz. Na szczęście nasz dom był już niedaleko. Weszliśmy do domu, Ann włączyła ogrzewanie, a Chris zrobił ni ciepłe kakao. Położyłam się na kanapie, przykryta byłam zielonym kocem i piłam kakao. Obserwowałam, jak chmury stają się coraz bardziej ciemniejsze, zaczyna padać deszcz, a razem z nim burza. Nagle poczułam, że kakao dziwnie smakuje.
- Mamy może colę?
- Nie. Mamy herbatę. Chcesz? - zapytała Ann.
- Nie, dzięki. Wiesz co...? Chyba się lepiej czuję. Pójdę do pokoju.
Weszłam do mojego pokoju i odpaliłam komputer. Sprawdziłam pocztę. Dostałam maila. Odebrałam go i okazało się, że ktoś chcę mnie za chwilę spotkać w parku obok. Nie myśląc za dużo, ubrałam się w coś bardziej eleganckiego i wyszłam. Nie powiedziałam Ann oraz Chrisowi gdzie idę. W parku, obok ławki, która stała przy najwyższym drzewie, stał mężczyzna. Zrozumiałam, że to na mnie czeka. Podeszłam i zapytałam czy to o mnie chodzi. Powiedział, że tak.
- Cześć! Jestem Agnes, a ty jesteś...?
- Jestem Artur. Miło mi - przedstawił się.
- Dlaczego chciał się pan że mną spotkać?
- Słuchaj, Agnes. Wiem, że jesteś syreną, wiem o twojej chorobie i mam na nią lekarstwo.
- Wie pan... ja pana dopiero przed chwilą poznałam, a pan już mi proponuje takie rzeczy...
- Spokojnie. Nie masz się o co martwić. Może pójdziemy do kawiarni, aby się lepiej poznać?
- Sama nie wiem. Chyba mi to nie zaszkodzi.
Razem z panem Arturem, poszliśmy do kawiarni. Zjedliśmy po babeczce i popiliśmy kawą.
- To co? Teraz mi pani ufa?
- Panie Arturze. Znamy się tylko kilka godzin. Nie mogę przyjąć takiej pomocy.
W tym momencie pobiegłam do Chrisa, aby mu o wszystkim powiedzieć.
- Chris! Spotkałam się z jakimś facetem, który zaoferował mi lekarstwo na chorobę!
- Co?!
Pingwineq ;33
- No ile? Dwie godziny?
- Nie. Masz jeszcze trzy miesiące - powiedział Chris.
- No dużo mi to dało...
- Bardzo dużo. Jeśli twoja psychika się poprawi, nie będziesz musiała tam jechać.
Ta wieść mnie uspokoiła. Ucieszyłam się, ponieważ nie wezmą mnie aż tak szybko. Mam nadzieję, że mój stan się poprawi.
Gdy wracaliśmy do domu, wszyscy się na mnie gapili, jakby widzieli we mnie jakiegoś potwora. Niebo było bardzo pochmurne i zapowiadało się na deszcz. Na szczęście nasz dom był już niedaleko. Weszliśmy do domu, Ann włączyła ogrzewanie, a Chris zrobił ni ciepłe kakao. Położyłam się na kanapie, przykryta byłam zielonym kocem i piłam kakao. Obserwowałam, jak chmury stają się coraz bardziej ciemniejsze, zaczyna padać deszcz, a razem z nim burza. Nagle poczułam, że kakao dziwnie smakuje.
- Mamy może colę?
- Nie. Mamy herbatę. Chcesz? - zapytała Ann.
- Nie, dzięki. Wiesz co...? Chyba się lepiej czuję. Pójdę do pokoju.
Weszłam do mojego pokoju i odpaliłam komputer. Sprawdziłam pocztę. Dostałam maila. Odebrałam go i okazało się, że ktoś chcę mnie za chwilę spotkać w parku obok. Nie myśląc za dużo, ubrałam się w coś bardziej eleganckiego i wyszłam. Nie powiedziałam Ann oraz Chrisowi gdzie idę. W parku, obok ławki, która stała przy najwyższym drzewie, stał mężczyzna. Zrozumiałam, że to na mnie czeka. Podeszłam i zapytałam czy to o mnie chodzi. Powiedział, że tak.
- Cześć! Jestem Agnes, a ty jesteś...?
- Jestem Artur. Miło mi - przedstawił się.
- Dlaczego chciał się pan że mną spotkać?
- Słuchaj, Agnes. Wiem, że jesteś syreną, wiem o twojej chorobie i mam na nią lekarstwo.
- Wie pan... ja pana dopiero przed chwilą poznałam, a pan już mi proponuje takie rzeczy...
- Spokojnie. Nie masz się o co martwić. Może pójdziemy do kawiarni, aby się lepiej poznać?
- Sama nie wiem. Chyba mi to nie zaszkodzi.
Razem z panem Arturem, poszliśmy do kawiarni. Zjedliśmy po babeczce i popiliśmy kawą.
- To co? Teraz mi pani ufa?
- Panie Arturze. Znamy się tylko kilka godzin. Nie mogę przyjąć takiej pomocy.
W tym momencie pobiegłam do Chrisa, aby mu o wszystkim powiedzieć.
- Chris! Spotkałam się z jakimś facetem, który zaoferował mi lekarstwo na chorobę!
- Co?!
Pingwineq ;33